Przypomina western, tyle że tu nie ma Dzikiego Zachodu ale jest zielona Australia. Akcja rozgrywa się w roku 1896. Bohaterami w negatywnym tego słowa znaczeniu jest para starszych osadników, którzy mordują gości w swoim domu. Momentami film ma swój urok, niezłe są plenery. Niestety z wyjątkiem końcówki niewiele tutaj klimatu. Bardziej psycho-dramat anizeli film grozy, bo o horrorze raczej mowy nie ma. Moim zdaniem film za długi o jakieś 20 minut i w pierwszej części przegadany. Ale źle nie jest, w ogóle australijskie kino fajnie się ogląda.