Wedlug mnie najlepszy film Garnetta. Interesujący od pierwszej do ostatniej minuty. Najlepsze sceny to te, gdzie tytułowa pani Parkington spotyka się ze swoją chciwą i pazerną rodziną (wyśmienita Gladys Cooper!). Pamiętna jest także scena przyjęcia, na którym pojawia się zaledwie garstka gości. Rola pani Parkington...