Męczyłem się w trakcie filmu. Wytrwałem tylko dlatego, że mistrzowi chciałem dać szansę. Fakt, że rozkręciła się sama końcówka i wtedy oglądałem z zaciekawieniem. Ale to było ostatnie może 20 minut.
Ogólnie lipa, film nudny, ciągnął się jak flaki. Liczyłem, że się w końcu rozkręci, ale... niestety.
Dobra gra aktorska Joan Fontaine i nic poza tym.
To się w końcu rozkręcił w ostatnich 20-tu minutach czy się nie rozkręcił?
Dla mnie niewątpliwie arcydzieło.
No przyłapałeś mnie na niekonsekwencji...
Rozkręcił się. Reszta to smuty, które niestety trzeba było znać, aby zrozumieć tę koncówkę.
Trochę się przyczepiłem, bardziej chyba dla żartu, zrozumiałem oczywiście kontekst twojej wypowiedzi. A co do filmu, naprawdę uważam, że w tym filmie napięcie narasta. Na dodatek niezwykłe jest to, że, można odnieść takie wrażenie,że pierwszoplanową postacią jest Rebeka, która ani razu nie pojawia się na ekranie.
Jeszcze coś, fakt, że obraz jest specyficzny i może nie każdemu się podobać., są różne gusta. Rozumiem to, Ja mam prawo do oceny tego filmu jako arcydzieło bo tak go postrzegam, ty masz prawo do swojej oceny. Pozdrawiam.
Ja również się męczyłem i również myślę że mistrz szansy nie wykorzystał, aczkolwiek trójka to chyba trochę za nisko, film ma klimat,lubię takie ponure dreszczowce, choć faktycznie ciągnie się zbyt powoli by w końcu "wystrzelić"
Nie ma znaczenia z jakich lat jest ten film. Nie oceniamy efektów specjalnych tylko zawartość merytoryczną.
Zupełnie inaczej kręciło się wtedy filmy, nie tylko jeżeli chodzi o efekty specjalne. No i ten cały "hollywood code" też wchodzi w grę - bardzo silny w tamtym okresie :P.