Z początku - komedia romantyczna. Następnie thriller/horror. Koniec jak z tragidramatu. Do momentu głównego twistu, w mojej opinii film rozwijał się ok. Potem jednak nastąpił taki skrót narracyjny, że każdy reżyser paradokumentu pokroju W11 powinien poczuć się zawstydzony. To jak w pewnym momencie film wykłada nam kawę na ławę, obraża inteligencję widza.
Z każdą kolejną sceną film rozczarowuje. Szkoda.
Ale jest w tym filmie magia. Magia głównych bohaterów, a szczególnie Lily James. Ale i pozostała obsada "daje radę". Generalnie jest to bardzo teatralny sposób prezentacji postaci. Gdzieś w tle pobrzmiewa nutka Wesa Andersona.
Nie miałem oczekiwań, więc się nie rozczarowałem. Aczkolwiek potencjał był na dużo więcej.