Moim zdaniem "Wyznaję" jest jednym z lepszych filmów Hitchcoka. Początek jest typowy jak w większości kryminałów - dochodzi do morderstwa. Jednak ku zaskoczeniu widza w następnej scenie wiadomo kto jest sprawcą i dopiero teraz zaczyna się właściwa akcja filmu. Morderca spowiada się księdzu, który staje się głównym podejrzanym. "Wyznaję" mimo iż jest bardzo wciągającym kryminałem porusza trudny temat. Wbrew początkowym scenom głównym bohaterem filmu jest ksiądz stojący przed poważnym dylematem. Duchowny musi zdecydować, czy złamać tajemnicę spowiedzi i oczyścić swe dobre imię, czy pozostać wierny zasadom Kościoła.
Szkoda, że twórcy zdecydowali zmienić się zakończenie. W oryginalnej sztuce, na której oparty był film ksiądz zostaje powieszony. Scena ta została jednak wyeliminowana ze scenariusza, gdyż obawiano się iż może ona zostać ona nieprzychylnie przyjęta przez cenzurę. Takie zakończenie zdecydowanie bardziej zmuszałoby do zastanowienia się nad dylematem głównego bohatera. A tak Hitchcok funduje widzowi niemalże "happy and" zagłuszający najważniejszy element filmu.